Iga :
Zbyszkowa kontuzja odsunęła go od treningów na kilka tygodni. Bardzo ciężko było mu się z tym obejść, gdyż jest typem faceta który dąży do swoich celów i chce być najlepszym w tym co robi. Razem z Darią i Paulem pomagaliśmy mu mentalnie pogodzić się z tym wydarzeniem . Wielką tragedią było dla niego to, że w kluczowych momentach nie może pomagać swoim kumplom na boisku. Po raz pierwszy po tej długiej rozłące pokazał się na parkiecie w meczu z Maceratą. Mimo wielkich chęci nie mógł wiele zrobić gdyż jego mięsień nie był do końca sprawny. Zibi tak naprawdę dopiero wdrażał się w treningi. Z każdym dniem ćwiczeń dawał z siebie więcej. Pierwszego lutego Resovia miała grać z warszawską Politechniką, Bartman bardzo cieszył się na to spotkanie. Wiele emocji towarzyszyło mu na meczach na Torwarze.
W tym tygodniu miał przyjechać Kamil, jednak mojej siostrze wypadło cos w pracy i nie mogła pozwolić sobie na urlop. Pomysłowy Zibi bez mojej zgody udobruchał trenera Kowala i zorganizował mi podwózkę do Warszawy, abym mogła zabrać małego. Droga z tymi gigantami nie była łatwa cały czas się drą, śpiewają. Nawet książki nie można było poczytać a co tu mówić o spaniu. Gdy dotarliśmy na miejsce ja pojechałam do Ilony, a chłopcy do hotelu w którym mieli mieszkać.
Kamil bardzo się ucieszył z wizyty ukochanej cioci. Cały dzień nie dawał mi spokoju tylko za mną chodził i pokazywał mi swoje prace, które wykonał w przedszkolu. W piątek zabierałam go na mecz. Mały już od najmniejszych lat kibicował razem ze mną. Ale to dopiero jego pierwszy mecz, który obejrzy na żywo, więc był bardzo podekscytowany. Spotkanie było bardzo dobrym widowiskiem sportowym. Razem z klubem kibica dzielnie kibicowałam Asseco, co nie spodobało się wielu warszawiakom. Kamil był zachwycony, chętnie podchodził do chłopaków i pozował do zdjęć. Już się boje pomyśleś co będzie w Rzeszowie, bo chłopcy obiecali zabrać go na trening.
- Kuba, Kuba heeej!- głośny krzyk Kamila podrażnił moje bębenki.
- Hej maluchu, przyjechałeś do cioci? Cześć Iga.- to nic dziwnego, że spotkaliśmy Kubę pod halą, jednak nie byłam z tego zadowolona. Po ostatnim naszym sylwestrowym spotkaniu mam bardzo mieszane uczucia.
-Cześć. Chodź Kamil spieszymy się.
- Iga, Kamil jesteście! – Zibi wysiadł z samochodu i pocałował mnie w policzek, a małego wziął na ręce – Idziemy?
- Przepraszam ,ale musimy już iść- mały przybił Kubie piątkę i poszedł ze Zbyszkiem w stronę hali.
-Iga!?
-Tak?
- Wy, wy jesteście razem?- zdezorientowany Jakub wlepiał wzrok w swoje białe adidasy.
- Nie, ale to i tak dla Ciebie nie ma znaczenia.
- Ma i to wielkie- usłyszałam gdzieś za swoimi plecami.
Daria:
Od kolacji u Paula nasze relacje
polepszyły się. Spędzaliśmy dużo czasu we czwórkę, bo jeszcze razem z Igą i
Zbyszkiem, który doznał kontuzji i nie potrafił się z nią pogodzić. Mimo wielu
starań nie potrafiliśmy odciągnąć go od myślenia i narzekania o swoim urazie.
Niestety nasz sąsiad ma trudny charakter i jest go ciężko do czegokolwiek
namówić, co jest nie zgodne z jego zdaniem. Jednak po dniach trener Kowal
pozwolił jemu trenować. Humor Zibiego diametralnie się zmienił. Nabrał chęci do
życia. Pierwszego lutego Resoviaki mieli
rozgrywać mecz z Politechniką Warszawską na Torwarze.W podróż z siatkarzami
wybrała się również Iga, gdyż musiała zabrać Kamila z Warszawy. Kiedy znajomi
przebywali w stolicy kraju, ja pozostałam w stolicy Podkarpacia i pilnie
uczyłam się do kolokwium.
Kamil po
przekroczeniu progu naszego mieszkania od razu zaczął opowiadać jak było w
autokarze i podczas meczu. Chłopiec był bardzo podekscytowany spotkaniem i
poznaniem siatkarzy. Jednak podróż trochę go zmęczyła i szybko usnął. Następnego dnia zbytnio nie wiedziałyśmy czym
zająć chłopca, dlatego postanowiłyśmy pójść razem z nim na końcówkę treningu
Resoviaków oraz wyciągnąć Paula i Zibiego do kina. Kamilowi bardzo spodobał się
ten pomysł. Szybko się wyszykowaliśmy i udaliśmy na Podpromie.
Gdy potarliśmy na
halę, trener Kowal ucieszył się z naszej wizyty i dał chłopakom trochę luzu.
Kamil korzystając z okazji wziął piłkę i zaczął odbijać ją razem z siatkarzami.
Po skończonym treningu siatkarze udali się do szatni, a my poczekaliśmy przed
halą. Paul ze Zbyszkiem wyszli z budynku po 15 minutach naszego czekania. Udaliśmy się do galerii, do kina. Wybór seansu padł na „Shrek forever”. Po filmie udaliśmy
się do Mc Donalds’ na posiłek. Na koniec udaliśmy się do sali zabaw, gdzie wraz
z Kamilem bawili się siatkarze. Chłopiec niechętnie opuścił pomieszczenie i ku
mojemu i Igi zdziwieniu siatkarze, także nie wykazywali entuzjazmu z końca zabawy.
Po powrocie do mieszkania siostrzeniec Igi usadowił się na kanapie i zaczął
oglądać bajki, a my udaliśmy się do kuchni na kawę. Podczas naszej nieuwagi malec
zasnął. Miniony dzień dla każdego był pełen wrażeń.
No i mamy kolejny rozdział. Niestety straciliśmy szanse na finał w Argentynie. Mam nadzieję, że forma naszych siatkarzy poprawi się do ME. :)
Miłego weekendu :) /A.
No i mamy kolejny rozdział. Niestety straciliśmy szanse na finał w Argentynie. Mam nadzieję, że forma naszych siatkarzy poprawi się do ME. :)
Miłego weekendu :) /A.