piątek, 12 kwietnia 2013

Jedenaście

"Uśmiech to cząstka słowa. Podaruję ci tylko jeden, a ty zrozumiesz wszystko"

Iga:
Noc ciągnęła się bardzo długo. Przemoczona moimi łzami poduszka leżała gdzieś na podłodze, a ja walałam się po całym łóżku. Zasnęłam dopiero po 5. Miałam okropny sen, z krzykiem na ustach zerwałam się z łóżka. W pokoju momentalnie znalazła się Daria
-Co się stało?- podeszła do mnie i usiadła na skrawku mojego łóżka. Nie odpowiedziałam, tylko mocno przytuliłam się do przyjaciółki.
-Chcesz mnie udusić? – zaśmiała się, bo mój uścisk był tak mocny, że ledwo mogła oddychać
- Oczywiście, że nie. Przepraszam
-Nie masz za co tylko się przytulałaś, zawsze tak robisz
-Nie za to. Chodziło mi raczej o tą sytuację na hali i to co później.- teraz to ona mnie przytuliła
- Chodź na śniadanie zrobiłam kakao- szepnęła na ucho i wstała z łóżka ciągnąc mnie za sobą.

Z Darią wszystko wróciło do normy. Wspólne zakupy i wygłupy bardzo nam pomogły. Przyjaciółka próbowała namówić mnie na spotkanie z Kubą, jednak stwierdziłam, że to nie jest odpowiedni moment.
Zbyszek już wtedy po meczu wiedział, że coś się stało. Nie naciskał bym cokolwiek mu mówiła, wiedział, że jak będę chciała to to uczynię. Bezpiecznie odprowadził mnie do domu i zniknął za drzwiami swojego mieszkania . W kolejnych dniach często u nas gościł, zabierał mnie do kina i na spacery.
Wracaliśmy właśnie z kina, był piękny grudniowy wieczór. Roześmiani i zadowoleni szliśmy lekko zaśnieżonymi alejkami parku, ludzie z uśmiechami na twarzach wymijali nas na chodniku. W sklepowych witrynach zagościły już mikołaje i wielobarwne choinki. Czuć było nadchodzące święta Bożego Narodzenia chociaż do świąt był prawie miesiąc. Zimowa atmosfera wprawiła nas wspaniały nastrój. Zbyszek dorwał kulkę śniegu i zaczął ganiać mnie po całym parku. Mimo, dobrej formy nie udało mi się przed nim uciec, w wyniku czego wylądowałam na pokrytej śniegiem trawie. Nie byłam mu dłużna, oplotłam nogi wokół jego kolan i za chwilę znalazł się w pozycji leżącej. Szkoda tylko, że na mnie. Szybko się przekręcił i leżał na plecach. Objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie .Nasze usta spotkały się w subtelnym pocałunku. Korzystając z nieuwagi Bartmana cała garść śniegu wylądowała za kołnierzem jego kurki. W reakcji szybko zerwał się na nogi i zaczął skakać jakby miało to przyśpieszyć wydostanie się śniegu. Z wkurzoną miną zbliżał się w moim kierunku, chciałam już uciekać jednak zdążył mnie złapać. Przewiesił mnie przez swoje wielkie ramię i pognał w stronę domu.
Po 15 minutach drogi postawił mnie przed drzwiami mojego mieszkania, lekko musnęłam jego policzek i momentalnie zniknęłam we wnętrzu mieszkania. Zbyszek stał jak zahipnotyzowany na czarnej wycieraczce z napisem welcome i przysłuchiwał się trzasku zamykającego się zamka.

-A ty co taka uśmiechnięta?-
-To już dobrego humoru mieć nie mogę? A ty czemu w domu?- usiadłam obok niej na kanapie i zaczęłam przerzucać kanały
- Niedawno z pracy wróciłam i na nic siły nie mam. Powiesz mi co się stało? Jak mniemam chodzi o naszego sąsiada. Dobrze na Ciebie działa, podobasz mu się
- Głupoty gadasz- wytknęłam jej język i poszłam zaparzyć herbatę.
- Jasne , jasne tak mi mów. I tak wiem swoje- w powietrzu puściła mi buziaczka i poszła do łazienki.


Daria:
Nigdy nie lubiłyśmy się kłócić. Tak było i tym razem. Dobrze wiem, że Iga tak samo jak ja źle się z tym czuję. Szczerze mówiąc nie byłam szczera wobec niej, mogłam jej powiedzieć o tym wcześniejszym spotkaniu, lecz najzwyczajniej się bałam. Bałam się tego co nastąpiło teraz..
Iga miała wolny dzień więc mogła poleniuchować. Z tego co słyszałam to przepłakała pół nocy i dopiero nad ranem zasnęła. W ramach przeprosin postanowiłam przygotować jej śniadanie. Pracę nad ulubionymi omletami Igi przerwał mi jej krzyk. Przestraszona poszłam do pokoju by zobaczyć co się stało. Bez zastanowienia mocną ją przytuliłam bym mogła się uspokoić.
Od następnego tygodnia zaczęłam pracę. Miałam razem z Justyną zmiany. Niestety, jej ciocia poważnie się rozchorowała, przez co razem z Justyną musiałyśmy dłużej pracować i przejąć obowiązki jej. Czas szybko leciał. Do mojego życia wdarła się rutyna, przynajmniej do wieczoru każdy dzień wyglądał tak samo. Sama w domu spędzałam wieczory bądź z Paulem, bo Igę ciągle porywał Zibi na jakieś spacery czy gdzieś indziej. Ewidentnie moja przyjaciółka spodobała się atakującemu. Zarówno jedno i drugie na swój widok albo wspomnienie o którymś z nich podejrzliwie się uśmiechali. Tylko oczywiście oboje się wypierali tego, że coś ich łączy. Jednak ja potrafiłam zauważyć zmiany w zachowaniu swojej przyjaciółki. Za każdym razem jak wracała do domu ze spotkania z siatkarzem ,była w wyśmienitym humorze. Cieszy mnie ten fakt, że jest szczęśliwa.
Grudzień nadszedł bardzo szybko i pojawił się śnieg na dworze. W sklepach pojawiły się ozdoby świąteczne, a także rozpoczął się szał zakupów świątecznych. Pewnego dnia, kiedy skończyłam wcześniej pracę, Paul zabrał mnie na zakupy. Chciał sobie kupić nową koszulę i potrzebował pomocy. Podczas wybierania ubrań Paul urządził sobie mały pokaz mody. Miałam z niego niezły ubaw, gdyż stroił śmieszne miny i wyśmienicie pozwał- niczym profesjonalny model. Ostatecznie wybór padł na niebieską koszulę w kratkę z białym kołnierzykiem. Sama korzystając z pobytu w galerii postanowiłam rozejrzeć się za prezentami świątecznymi. Udało mi się kupić coś dla mojej młodszej siostry, a mianowicie wybrałam czerwoną tunikę. Przy okazji Paul namówił mnie zakup pięknej kremowej, koronkowej sukienki na szerokich ramiączkach. Muszę przyznać, że siatkarz ma dobry gust. Po udanych zakupach udaliśmy się na kawę i ciastko. Wracając do domu podziwialiśmy uśmiechnięte dzieci bawiące się w śniegu. Paul odprowadził mnie pod sam blok i udał się do swojego mieszkania. Jak wróciłam Igi jeszcze nie było w domu. Zrobiłam sobie herbatę i zaczęłam przeglądać nowinki w Internecie. Nagle z hukiem do mieszkania weszła Iga. Wyglądała trochę jak chodzący bałwan, włosy i kurtka całe w śniegu. Była zdyszana, ale też uśmiechnięta. Oczywiście jak się zapytałam co się stało, że tak promienieje nie odpowiedziała mi nic konkretnego, tylko próbowała zmienić temat. Być może zaistniała jakaś sytuacja między nimi, która wpłynie na ich relacje. Oczywiście w pozytywnym sensie. Wydaje mi się, że tworzyliby dobraną parę.
 Po kolacji obejrzałyśmy jakiś program w telewizji i poszłyśmy spać.

Uff wreszcie koniec tygodnia i upragniony weekend. Jakieś plany?
 Jak zapatrujecie się na ten rozdział?/K

1 komentarz:

  1. Ciągnie Zbyszka i Igę do siebie, oj ciagnie ;D Mnie tylko zastanawia czemu Iga nadal się tak wzbrania żeby opowiedzieć o wszystkim przyjaciółce. Ja bym tam od razu leciała z jęzorem do mojej :D
    http://byc-obojetna.blogspot.com/ zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń