"Sztuka życia - to cieszyć się małym szczęściem"
Budzik zadzwonił o 700 . Super, spałam tylko cztery godziny. Wyglądałam okropnie, worki pod oczami, włosy w totalnym nieładzie. Szubko ruszyłam do łazienki, aby doprowadzić się do normalności. Po krótkim, zimnym prysznicu czułam się o wiele lepiej. Zjadłam małe śniadanie w postaci kawy z drożdżówkami mojej mamy. Tak wpadła niedawno ze swoją kontrolą i przy okazji przywiozła, co nieco. Gdy się obejrzałam dochodziła już 900 , pędem wpadłam do pokoju po moją torbę. Umówiłam się dziś z koleżankami, z roku, w małej kawiarence w centrum, jednak jak bywa to w moim zwyczaju Iga musi się spóźnić. Dziewczyny siedziały przy oknie i czekały na mnie, szybko do nich dołączyłam. Zamówiłyśmy po, latte, które po 5 minutach stało już na stoliku. Za tydzień zaczynamy studia, więc trzeba wykorzystać ostatnie dni wolnego. Architektura nie wydaje się trudna, jednak trzeba się dużo napracować. Dziewczyny paplały jak najęte, ja jednak nie mogłam się skupić, zamyślona zerkałam na obraz za szybą. Po parku ganiały się dzieci, na ławce siedziało starsze małżeństwo, chodnikiem szedł wysoki mężczyzna. Przykuł on moją uwagę, miał ze sobą wielka torbę treningową. Ewidentnie kogoś mi przypominał, jednak nie mogłam sobie skojarzyć. Z otępienia wyrwała mnie Kaśka, musiała się zbierać. Wszystkie trzy wstałyśmy ze swoich miejsc i ruszyłyśmy do wyjścia. Po drodze wstąpiłam do sklepu, trzeba było kupić coś na obiad, bo dzisiaj miała wrócić Daria.
Daria :
Okazało się, że babci nie jest nic poważnego, tylko zapalenie płuc i musieli ją zatrzymać na badania kontrolne. Nie chcąc dłużej jej przemęczać na drugi dzień wykupiłam bilet powrotny do Rzeszowa. Korzystając z tego, że byłam w Warszawie, postanowiłam odwiedzić kilka galerii i kupić Idze jakiś prezent, na zbliżające się urodziny. Po odwiedzeniu kilku sklepów byłam już zmęczona, więc poszłam do pobliskiej kawiarni na cappuccino i karpatkę – mm… pycha moje ulubione ciasto. Po krótkiej przerwie postanowiłam powrócić do swojej ulubionej czynności, czyli shoppingu. Przechodząc obok jednego ze sklepów, na wystawie zauważyłam piękną bransoletkę. Iga strasznie lubi biżuterię, więc stwierdziłam, że ją kupię i wygraweruję na niej napis „ Dla ukochanej Igi, na zawsze D.”. Po udanych zakupach spojrzałam na zegarek była godz. 1559,a o 1615 miałam pociąg, więc musiałam przyspieszyć swój krok. Po 10 min siedziałam już w swoim przedziale.
Gdy wróciłam do domu było po północy. Iga już słodko spała, nie chciałam jej obudzić, dlatego po cichu udałam się do łazienki i poszłam spać.
Postanowiłyśmy, że rozdziały będą dodawane w piątki. Mam nadzieję, że nie będzie wam to przeszkadzać. Jak macie jakieś uwagi dotyczące bloga, to proszę pisać. Chętnie usłyszymy wasze spostrzeżenia. :)
super :) ciekawe który siatkarz odegra główną rolę :)przy okazji http://volley-dreaming.blogspot.com/2013/02/39-twoje-oczy-lubia-mnie-i-to-mnie-zgubi.html zapraszam na nowy:*
OdpowiedzUsuń