"Są takie wydarzenia, które - przeżyte wspólnie - muszą się zakończyć przyjaźnią.."
Daria:
Obudził mnie zapach świeżo zaparzonej kawy. Poszłam do kuchni, a tam czekała na mnie Iga pijąca kawę- Oo… dzięki kochana jesteś. O mnie też pamiętałaś.- uśmiechnęłam się do niej, gdy wręczyła mi kubek z gorącym napojem
-No pamiętałam, pamiętałam. Jakieś plany na dziś? Jak widać pogada dziś dopisuje, więc może wybierzemy się na jakiś spacer? Może zakupy? – zapytała.
-Czemu nie? Dobra to ja szybko coś zjem, a ty idź się ogarnij.
-Niech Ci będzie
Po 20 min Iga wyszła z łazienki i przyszła na mnie kolej. Ubrałam się w swoją ulubioną, niebieską tunikę i czarne legginsy. Spięłam swoje włosy w koka, zrobiłam lekki makijaż, założyłam czarny sweterek i czarne baleriny.
Udałyśmy się stronę rynku. Zauważyłyśmy kilka sklepów z ciuchami i postanowiłyśmy je odwiedzić. Po dwóch godzinach postanowiłyśmy udać się do kawiarni. Zamówiłyśmy sobie kawę a do tego po kawałku sernika, który tak lubimy. Obkupione, wróciłyśmy do domu. Gdy byłyśmy już na klatce i chciałyśmy wsiąść do windy, ktoś z niej szybko wybiegł i mnie wywalił.
- Jak łazisz baranie?- krzyknęłam podnosząc się z podłogi.
-O jejciu! Przepraszam, nic ci nie jest?- spytał mnie brunet. Na jego widok zamurowało zarówno mnie jak i Igę.
- Ee… Nie jasne, że nie. – zająknęłam się. Iga stała jak zamurowana i nic nie mówiła.
- A no to w takim razie ja już lecę, bo się spieszę. Cześć. – Powiedział i zielonooki znikł z naszego pola widzenia.
W ciszy weszłyśmy do domu.
Iga:
Wracałyśmy właśnie z zakupów, szczerze mówiąc nigdy nie przepadałam za długim łażeniem po sklepach. Jednak na te nie mogłam narzekać. Czekałyśmy już na windę, która właśnie przyjechała. Gdy tylko otworzyły się drzwi, wypadł z niej mężczyzna i potrącił moją przyjaciółkę. Szybko pomogłam jej wstać. Jednak coś przykuło moją uwagę. To był ten sam facet, na którego wczoraj nawrzeszczałam. Gwałtownie zrobiło mi się wstyd, bo naskoczyłam na niego i wyszłam na jakąś psychopatkę. Miałam tylko nadzieję, że mnie nie poznał.
Spaghetti, które przygotowałam zniknęło w ciągu kilku minut. Daria zawsze powtarza, że ona nie ma zdolności kulinarnych i wszystko przypala. Może i jest w tym trochę prawdy, ale nie przesadzajmy, aż tak źle to nie jest. No cóż ja gotuje, ona zmywa.
- Czy ten mężczyzna od windy kogoś Ci nie przypominał?- nie wytrzymałam. W głowie miałam pełno myśli i jego. Byłam pewna, że go znam. Widziałam go i to nie raz. Wcześniej, jak jeszcze mieszkałam w Warszawie. Wydawał mi się bardzo znajomy.
- No właśnie…-Daria zaczęła jednak nie dałam jej dokończyć, gdyż właśnie przełączyłam kanał. Leciał mecz. Mecz Asseco Resovii Rzeszów i PGE Skry Bełchatów.
- Daria patrz to on!- właśnie wychodził na zagrywkę. W ręku obracał żółto-niebieską Mikase tak jak to miał w zwyczaju.
-Iga i ty go nie poznałaś? –Właśnie, ja go nie poznałam! Może to przez tą fryzurę, ale jak? Mój ulubiony siatkarz. Tyle razy stałam w tłumie, aby pogratulować mu udanego meczu i zrobić sobie zdjęcie.
Jednak skąd mogłam wiedzieć, że moim sąsiadem będzie sam Zbigniew Bartman?
Mamy kolejny, co wy na to? Kto się spodziewał Zibiego?
Miałam przeczucie, że to będzie Zbigniew. Sama nie wiem dlaczego:)
OdpowiedzUsuńhttp://urojona-milosc.blogspot.com/ Zapraszam na drugi rozdział;)
Strasznie krótkie te rozdziały, ale za to jak napisane!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, miło by było, gdybyś informowała mnie o nowościach na którymś z moich blogów :)
tymczasem, jeżeli masz ochotę, zapraszam do mnie na pierwszy rozdział na i-still-believee.blogspot.com oraz na czternasty rozdział na as-prosto-w-serce.blogspot.com :)
Oczywiście, z chęcią będę Cię informować ;)
Usuń