piątek, 1 marca 2013

Pięć

"Zasmakuj swoich słów zanim opuszczą one Twoje usta... "

Iga:
Budzik to chyba najgorsza rzecz, jaką wymyślił człowiek- pomyślałam, po czym zwlekłam się z łóżka i podreptałam do łazienki. Woda, która spływała po moim ciele pozwoliła mi się obudzić. Ubrałam się w szary dres i za dużą koszulkę, a na głowie związałam niedbałego koczka. Typowy, domowy wygląd.
Zaparzyłam sobie kawę i mogłam siadać do pracy. Jednak nie, ktoś musiał mi przeszkodzić. Tylko, kto normalny puka do drzwi o 8 rano?
- Dzień Dobry.-moim oczom ukazał się listonosz
-Dzień Dobry. Miałbym do pani prośbę.
- Tak?
- Mogłaby pani przekazać ten list? Pukałem, ale nikt nie otwiera.- zapytał
-Pewnie- do ręki wzięłam białą kopertę, na której było napisane: „Sz.P. Zbigniew Bartman…”
- Dziękuję, do widzenia. – uśmiechnęłam się i zamknęłam drzwi. Siedziałam na krześle i obracałam daną kopertę w palcach. Z otępienia wyrwała mnie Daria
- Iga ty już na nogach? Co tam masz?- jak zawsze, wszystko musiała wiedzieć?! Nic się przed nią nie ukryje. Zawsze wie, kiedy coś jest nie tak i poświęca mi cały swój czas, aby mnie wysłuchać. Często kończy się na tym, że mnie wyklnie i karze brać się w garść, ale są sytuację, że mnie przytuli i po prostu da się wygac. Właśnie za to ją jak bardzo kocham.
- List- zawiesiłam się- yy do naszego sąsiada- dodałam
- No to, co? Pójdziesz i mu dasz- No tak ona niczego nie wiedziała, dla niej to było proste. Jednak ja miałam pewne obawy. Moje pierwsze wrażenie, które wywarłam na siatkarzu nie było najlepsze. Pewnie uważa mnie za jakąś nienormalną.
-Bo ty nie wiesz..- i w taki sposób opowiedziałam jej całe wydarzenie.
-Oj, nie martw się wszystko będzie dobrze. Na pewno nie ma Ci tego za złe- Daria jak zwykle próbowała mnie pocieszyć. Może i miała rację.
Po porannych „pogaduchach” nie było już możliwości bym skupiła się na rysowaniu, więc założyłam buty, z wieszaka zgarnęłam bluzę, do uszu włożyłam słuchawki i ruszyłam biegać.

Daria:
Obudził mnie trzask drzwi, szybko wyszłam z pokoju, żeby zobaczyć, co się stało. W kuchni siedziała zamyślona Iga.
- Iga ty już na nogach? Co tam masz?- spytałam. Zdziwiło mnie to, że siedzi tak wcześnie w kuchni. Z reguły to ona długo śpi, a było dopiero po 8 rano.
- List do naszego sąsiada- powiedziała niepewnie i podsunęła go do mnie. Przyjrzałam mu się dokładnie. Nasze przypuszczenia się potwierdziły, że jej ulubieniec jest naszym sąsiadem.
- No to, co? Pójdziesz i mu dasz-. Iga dosyć dziwnie się zachowywała, tak jakby coś ją gryzło.
-Bo ty nie wiesz..- i opowiedziała mi o incydencie, który zaszedł podczas mojej nieobecności.
-Oj, nie martw się wszystko będzie dobrze. Na pewno nie ma Ci tego za złe-starałam się ją pocieszyć, chociaż mi się wydaje, że trochę przesadza. Rzadko się zdarza, że po jednej zwróconej uwadze ktoś uważał Ciebie za jakąś wariatkę. Tym bardziej, że była już 3 w nocy i panowała cisza nocna.
Po krótkiej rozmowie poszłam do łazienki trochę się ogarnąć, bo miałam iść na uczelnie. W ciągu 20 min byłam już gotowa do wyjścia. Ubrałam się w czarne jeansy, biały top i do tego czerwoną koszulę w kartkę. Po 15 min byłam już na uczelni, aby dostarczyć potrzebne zaświadczenia. Kierowałam się właśnie do dziekanatu, gdy znów ktoś na mnie wpadł. Zaklęłam cicho pod nosem na samą myśl, że ciągle mnie to spotyka.
- Ała! Uważaj trochę!- krzyknęłam podnosząc z podłogi moje dokumenty, które wypadły z teczki podczas zderzenia.
- Przepraszam, nie chciałem. Pomogę ci. – chłopak podał mi kartki.
- Dziękuję. Kuba? – zdziwiłam się, wpadł na mnie nie, kto inny jak zmora z mojej i Igi przeszłości.
- Ooo..Daria? Kurcze, ale się dawno nie widzieliśmy. Zajęta jesteś teraz? Może zgodzisz się pójść ze mną na kawę?·
- Nie, muszę tylko zanieść te dokumenty, a później nie mam żadnych planów. To, co poczekasz na mnie chwilę?·
- No jasne. – odpowiedział i uśmiechnął się. A ja szybko udałam się do wyznaczonego wcześniej celu.
Po paru minutach wyszłam przed uczelnię, tak jak się umówiliśmy Kuba czekał przed budynkiem.
- Już jestem. To, co gdzie idziemy? Znasz jakąś dobrą kawiarnie?
- No mam taką jedną, swoją ulubioną kawiarenkę. Jest 5 min drogi stąd. Serwują tam pyszny sernik.
- No dobra to chodźmy, przekonam się czy mnie nie oszukujesz.
- Ja? A gdzież bym śmiał – Kuba zrobił taką minę, że nie mogłam się powstrzymać od śmiechu. W tej chwili poczułam się jak za dawnych czasów, za którymi tak bardzo tęskniłam.
Gdy już złożyliśmy zamówienie, powróciliśmy do rozmowy.
- A więc co Ciebie przywiało do Rzeszowa?- spytałam – chciało ci się opuścić Anglię i tutaj przyjechać?·
- A miałem właśnie zapytać Cie o to samo. W Londynie skończyły mi się te warsztaty siatkarskie, na które pojechałem, a tutaj mają bardzo dobrą drużynę i jestem pewien, że będę mógł się rozwijać. Zresztą mam sentyment do tego miasta. Tutaj mieszkali kiedyś moi dziadkowie i część mojego dzieciństwa spędziłem właśnie w tym mieście. A teraz ty mi powiesz, co tutaj robisz.
- No to jak widziałeś będę tutaj studiować.-naszą rozmowę przerwał kelner, który przyniósł nasze zamówienie. – Iga też tu studiuje – zapadła cisza, Jakub lekko się uśmiechną, ale jego oczy były przepełnione smutkiem i goryczą. Dobrze wiedział, że wyjeżdżając bardzo ją zranił.
- O kurcze, ale już późno. Muszę lecieć do domu. Iga pewnie już na mnie czeka. Dziękuję za spotkanie. Miałeś rację ten sernik jest wyśmienity.
- No przykro mi, że tak krótko rozmawialiśmy. Cieszę się, iż na Ciebie wpadłem. Będziemy musieli to jeszcze powtórzyć. No nic to do zobaczenia.
- Z chęcią. Pa
Po drodze do domu postanowiłam nic nie mówić Idze o tym, że spotkałam Kubę byłoby to dla niej zbyt bolesne. Bardzo przeżyła to rozstanie Kuba chciał się rozwijać, zawsze marzył o karierze siatkarza. To jest jego pasja, do której podchodzi z wielkim zamiłowaniem. Jednak jedyne, o czym zapomniał to Iga, która tak bardzo go kochała, i nadal kocha, to widać. Od czasu ich rozstania z nikim się nie spotykała. Odtrącała wszystkich, którzy mieli inne zamiary niż tylko przyjaźń. To jej pierwsza miłość, na którą obydwoje bardzo czekali. Te wspólne dwa lata były dla nich cudownym okresem. Nawet ja sama polubiłam Kubę i staliśmy się trójką nierozłącznych przyjaciół. Tylko ten jeden dzień nam przeszkodził, on wyjechał, ona płakała, a ja stałam rozerwana między nimi. Każdemu trzeba było pomóc i każdego trzeba było wesprzeć. Na początku utrzymywałam z nim kontakt, próbowałam go zrozumieć, jednak z upływem czasu przestaliśmy ze sobą rozmawiać. Iga wiedziała, że te warsztaty się kiedyś skończą, a on wróci. W próbie ucieczki przed spotkaniem przeprowadziłyśmy się do Rzeszowa, ale teraz nie wiem czy to był dobry pomysł.

Za kogo w poniedziałek będziecie trzymać kciuki?
Dziękujemy, że jesteście :)

2 komentarze:

  1. Świetny rozdział, pozostaje tylko czekać na następny i śledzić jak to wszystko się potoczy. Czy coś zdarzy się, gdy Iga pójdzie oddać list Zbyszkowi?
    Czy Kuba namiesza w życiu dziewczyn?
    Jestem ciekawa, czekam na rozwinięcie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. nowy, drugi rozdział na http://i-still-believee.blogspot.com/
    Zapraszam do czytania i komentowania :)

    OdpowiedzUsuń