piątek, 22 marca 2013

Osiem

"Niektórzy zostają przez chwilę"

Iga:
Obudziłam się po 8, Daria jeszcze spała. Ja natomiast odczuwałam lekki dyskomfort po przespanej nocy na kanapie. Mimo, że sprawdzała się, jako dobre siedzisko, to do spania się w ogóle nie nadawała. Rozejrzałam się po pokoju, panował porządek. Zdziwiłam się, ponieważ dobrze pamiętam, że na stoliku stały kieliszki po winie i miski po przekąskach. Weszłam do kuchni i chwyciłam w rękę butelkę wody mineralnej. Na stolę zauważyłam małą, żółtą karteczkę. Podniosłam ją i przeczytałam wiadomość
„ Tak słodko spałaś, więc Cię nie budziłem. Pożyczam szlafrok, oddam przy najbliższej okazji;) ·Miłego dnia.
Zbyszek”
Na same wspomnie wczorajszego wieczoru na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Od dawna z nikim płci męskiej tak dobrze mi się nie rozmawiało.
Skierowałam się w stronę łazienki by się ogarnąć. Po szybkim prysznicu założyłam jasne rurki, jeansową koszulę i beżowe baleriny. Włosy przeczesałam szczotką i zostawiłam rozpuszczone. Przed wyjście założyłam jeszcze brązową, skórzaną kurteczkę i ruszyłam w stronę uczelni.
Zajęcia upłynęły w ekspresowym tempie. Zabrałam swoje rzeczy i wyszłam z budynku. O 16 miałam fitness , wiec wróciłam do domu po torbę z potrzebnymi rzeczami. W drzwiach klubu minęłam się z wysokim brunetem, nie mogłam dojrzeć jego twarzy, ponieważ miał kaptur na głowie. Poczułam tylko ostry zapach perfum - takich samych używał Kuba. Nie zważając uwagi na mężczyznę udałam się do szatni.
Instruktorka dała nam nieźle w kość, wymęczona treningiem ruszyłam w stronę mieszkania.

Wrzątkiem zalałam malinową herbatę i udałam się do salonu. Na kolanach położyłam mojego laptopa i sprawdziłam pocztę. Trzy nowe wiadomości. Jakaś reklama z allegro, która wcale mnie nie interesowała. Następna była od mojej siostry, Ilona regularnie wysyła mi zdjęcia Kamila- mojego chrześniaka. Z racji tego, że mieszkam teraz na Podkarpaciu kazałam jej dokumentować jego poczynania w formie fotografii, gdyż nie będę mogła się z nim tak często spotykać. Mały poszedł właśnie do przedszkola, bardzo za nim tęsknię, mimo ze jest bardzo podobny do mojego szwagra, charakterek ma po nas. Ostatni e-mail była od „ Kwadrans Coffe”, jakiś tydzień temu wysyłałam do nich swoje CV i właśnie teraz odpowiedzieli i kazali stawić się na rozmowę. Ucieszyłam się gdyż już dawno chciałam znaleźc jakąś prace. Męczyło mnie to ciągłe siedzenie w domu. Zajęcia miałam tylko weekendami, wiec cały tydzień siedziałam bezczynnie w domu. Brakowało mi kontaktów z innymi ludźmi. Nie znałam tu wielu osób, tylko tych ze szkoły i dziewczyny z fitness. Zanotowałam datę i godzinę spotkania w moim kalendarzu i zamknęłam komputer. Wygodnie ułożyłam się na łóżku i sięgnęłam po jedną z książek Stephena Kinga.

Pędziłam właśnie na spotkanie w „Kwadrans Coffe”, kawiarnia znajduje się blisko uczelni tak wiec nie będę musiała tłuc się autobusami przez pół miasta. Ubranie wysokich szpilek nie było dobrym rozwiązaniem na szybki marsz po polskich chodnikach, dwa razy potknęłam się przez te wertepy w kostce przez co mało nie skręciłam sobie nogi. Rozmowa minęła w miłej atmosferze, właścicielką lokalu jest wysoka brunetka, koło trzydziestki. Szybko złapałyśmy wspólny język. Pracę zaczynam od jutra. Gdy miałam już wychodzić po mojej torebce rozszedł się dźwięk komórki. Sprawnym ruchem odszukałam telefon i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Do mojego biednego ucha doszły straszne piski i krzyki
-Skąd masz mój numer? Nie przypominam sobie abym Ci go dawała.- bez żadnego powitania przeszłam do rzeczy
-Może tak część na początku?! Co do numeru to moja wielka tajemnica-
- Cześć? Tak właściwie, po co dzwonisz?
- No wiesz myślałem.. Mam dwa bilety na piątkowy mecz. Wpadniecie?
-Ja bardzo chętnie, ale nie wiem jak Daria. Chociaż ona pewnie też by chciała zobaczyć tą kalekę z dziewiątka na koszulce- powiedziałam z ironią i zaczęłam się śmiać.


Zbyszek:
Kiedy się obudziłem, poczułem, że ktoś przygniata mi bark. Przekręciłem głowę i ujrzałem słodko śpiącą Igę. Lekko przełożyłem jej głowę, aby dalej mogła smacznie spać. Sam udałem się do kuchni po szklankę wody. Ze stołu sprzątnąłem wszystkie zostawione przez nas naczynia i zostawiłem wiadomość.
Trening bardzo się dłużył. Moja kolejna zagrywka wylądowała w siatce. Z coraz większą mocą odbijałem Mikasę. Nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się abym nie mógł skupić się na treningu i siatkówce. Zawsze pragnąłem polepszać swoją grę, jednak nie dziś. Cały czas myślałem o tych błękitnych tęczówkach, które wczoraj promieniały ze szczęścia. O tym słodkim uśmiechu w kolorze maliny. O tym zapachu jej słodkich perfum, którymi spryskała swoje zgrabne ciało. O wczorajszym wieczorze spędzonym w tak wyborowym towarzystwie, którym była Iga.
Trener odgwizdał koniec treningu, pośpiesznym krokiem udałem się do szatni. Bez namysłu wystukałem dziewięciocyfrowy ciąg liter, które wyciągnąłem od Darii. Prędko wykonałem telefon, w słuchawce usłyszałem ten anielski głos.
Zaprosiłem ją na mecz moim zdaniem bardzo ważny. Jak piszą w tabloidach cały czas toczymy z Jochenem walkę o miejsce w pierwszej szóstce i każdy z meczy przybliża nas do gwarantowanego miejsca w podstawowym składzie. Moim zdaniem niczego takiego nie toczymy, po prostu chcemy jak najlepiej dla zespołu i nie ma to najmniejszego znaczenia, który z nas będzie na boisku. Zgodziła się, oczywiście nie omieszkała zażartować sobie z mojej osoby, ale jakoś szczególnie mi to nie przeszkadzało. Ta dziewczyna była inna niż wszystkie które do tej pory poznałem. Bardzo mnie intrygowała. Czułem, że może stać się kimś więcej niż tylko sąsiadką.

 Daria:
Gdy się przebudziłam, usłyszałam ,że Iga krząta się po mieszkaniu, ale nie chciało mi się wstawać to ucięłam sobie jeszcze krótką drzemkę. Kiedy się ocknęłam Igi już nie było w domu. Poszłam zjeść śniadanie i zaczęłam się ogarniać, żeby nie spóźnić się na zajęcia. Po szybkim prysznicu ubrałam się w czarną koszulkę z nadrukiem mojego, ulubionego zespołu czyli Red Hot Chili Peppres, a do tego jeansy i czarną skórzaną kurtkę oraz granatowe conversy.
Gdy doszłam do uczelni było prawie południe. Udałam się w stronę sali, w której miałam wykłady, zauważyłam niedaleko niej Justynę.
- O hej. Co ty tutaj robisz ? – spytałam.
- Czekam na wykłady, a ty?
- A co się całkiem fajnie składa, bo ja tak samo. Na to wychodzi, że jesteśmy na tym samym kierunku.
- Nawet nie wiesz jak mnie cieszy ten fakt. Myślałam, że nikogo znajomego tutaj nie spotkam. Jak widać los się do mnie uśmiechnął- powiedziała Justyna i na jej twarzy pojawił się uśmiech.
Po 5 minutach czekania nasz wykładowca przyszedł i rozpoczęły się zajęcia. Usiadłam obok Justyny, a obok mnie zajął miejsce wysoki blondyn. Jak się później okazało miał na imię Przemek. Wpadł Justynie w oko. Po zajęciach obie poszłyśmy na kawę. Gdy dotarłyśmy do kawiarni zamówiłyśmy sobie po kawie i kawałku sernika.
- A tak w ogóle to gdzie ty mieszkasz ? – spytała się mnie Justyna
- W bloku na ul. Hetmańskiej. A ty?
- A cóż to za zbieg okoliczności, bo ja mieszkam na osiedlu obok.
- Oo… No to fajnie będziemy mogły siebie często odwiedzać .
Naszą pogawędkę przerwała nam kelnerka, która przyniosła nasze zamówienie.
- A jak ci się tutaj w Rzeszowie podoba? – zapytała mnie Justyna
- No miasto jest piękne. Panuje tutaj taka miła, przyjazna atmosfera. Jestem zadowolona, że wybrałam właśnie to miasto, żeby w nim studiować. Ostatnio zaczęłam się rozglądać za jakąś pracą, ale jak na razie moje poszukiwania nie przyniosły żadnych rezultatów. A ty masz jakąś pracę?
- A wiesz to się bardzo dobrze składa, bo moja ciocia ma tutaj w pobliżu sklep z ubraniami i potrzebuje ekspedientki. We dwie już nie dajemy sobie rady, bo mamy coraz więcej klientów. Kolejna osoba do pomocy by się przydała. Jak chcesz to mogę z nią porozmawiać czy by ciebie nie zatrudniła.
- Naprawdę mogłabyś to dla mnie zrobić ? – ucieszyłam, że za niedługo będę mogła już sama zarabiać na własne potrzeby.
- No pewnie korzyści idą w obie strony, więc czemu miałabym tego nie zrobić?- zaśmiała się.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że ciebie poznałam. Wprawdzie w mało przyjemnych okolicznościach, ale jednak liczy się ze się spotkałyśmy. – Obie zaczęłyśmy się uśmiechać wspominając chwile jak doszło do zawarcia naszej znajomości.
- No to prawda trochę dziwne okoliczności do zawarcia znajomości, ale liczy się to, że teraz się dogadujemy i utrzymujemy ze sobą kontakt.
- To oczywiste. Naprawdę miło mi się z tobą rozmawia, ale już powinnam się do domu zbierać.- powiedziałam
- O jacie tak się zagadałyśmy, że z tego wszystkiego straciłam poczucie czasu. O 17 miałam pomóc cioci w sklepie. Dobra lecę szybko, żeby się nie spóźnić.- oznajmiła Justyna- Obiecuję, że jeszcze pogadam z ciocią o twojej pracy. Pa.
Przytuliłyśmy się na pożegnanie i każda poszła w swoją stronę. Wracając do domu dostałam SMS.
Gdy spojrzałam na ekran telefonu i zobaczyłam kto jest jego nadawcą od razu na twarzy zagościł mi uśmiech.

3 komentarze:

  1. Ciekawy rozdział, tylko troszkę krótki i trochę bardzo powolna akcja ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi tak ten powolny rozwój wydarzeń aż tak bardzo nie przeszkadza, długość rozdziału także, bo sama nie piszę długich ;)
    Świetnie ci to wychodzi :)

    http://as-prosto-w-serce.blogspot.com/ - jeżeli masz czas i ochotę zapraszam na nowy, siedemnasty rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pojawił się dwudziesty rozdział na when-the-sun-goes-downstairs.blogspot.com , serdecznie zapraszam. :)

    OdpowiedzUsuń